1. zmniejszenie ilości świecących świetlówek do dwóch, tak, że mam w tej chwili w akwarium 0,5W/l (2x80W)
2. szorowanie szyb, kamieni, roślin i tego co się jeszcze da z pyłu
3. podmiana 40% wody z odsysaniem smarkowatych nitek włącznie
4. zoptymalizowanie rozpuszczania się CO2 - niestety rodzice opiekujący sie akwa pod moją nieobecnością zapomnieli o czyszczeniu spieku dyfuzora, przez co jedyne co on z siebie wydawał to duże bąble zamiast mgiełki CO2. Ale co tam, mieli prawo nie wiedzieć ;). I tak dobrze, że w ogóle się podjęli opieki nad baniaczkiem, za co im serdecznie dziękuję.
Drodzy rodzice, bez was nie było by mowy o założeniu akwa na 2 dni przez "przymusowym" ;P urlopem. Dziękuję wam z całego serca :* i tysiąckrotne ukłony przed odwagą i sumiennością jaką wykazaliście.
Od jutra natomiast zacznę podawać 1/3 dawek EI i zobaczymy co z tego wyjdzie. Oczywiście przydałoby się jeszcze kilka bakterii zagnieździć, no i może jakaś krewetka się w sklepie znajdzie? Ponoć Amano są dobre na takowe długaśne nitki, a takie ilości jak w moim akwa... yyyy glonarium młócą na śniadanie ;P
Przejdźmy zatem do zdjęć (niestety zrobione z przejęciem na szybkiego)
Tak, szafka też się zmieniła. Wiwat produkcji taśmowej. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz